Ładowanie witryny

Czy często słyszysz takie zdanie: „Aby wytrwać w jakimkolwiek  przedsięwzięciu, najważniejsze jest stawianie sobie celów.”

Ale czy na pewno tak jest? Owszem, cele są jednym z najważniejszych elementów dochodzenia do interesującego nas punktu w naszym życiu, ale nie mają one żadnego znaczenia jak nie masz motywacji. Jeżeli Twoim celem jest np. schudnąć 5 kilogramów, bo lepiej byś się czuł, ale tak naprawdę nic cię do tego nie motywuje, to po co masz to robić? Nawet jak jakoś schudniesz te 5 kg, to nie będziesz się z tego cieszył, bo tak naprawdę nie zależało Ci na tym.

Spójrz teraz na słowo MOTYWACJA.

Co widzisz?

Jak je rozumiesz?

Czy jest to twój stan emocjonalny, który sprawia, że czujesz nieodpartą chęć do podjęcia działania i na tą chwile wiesz, że nic Cię nie powstrzyma?

I coś w tym jest.

Rozbijmy słowo MOTYWACJA na MOTYW i AKCJA

Bez motywu lub akcji nie ma motywacji.

 

A co to jest motyw?

Jest to bodziec, który wynika z potrzeby Twojego serca. To motyw wywołuje akcję a nie cel. Cel jest wynikiem tego, że masz motyw.

Czy Ty wiesz już, jaki jest Twój motyw?

Bóg jest jak kompozytor, który pragnie, by jego orkiestra grała idealnie. On stworzył ciebie, gdyż wie, że tylko ty jeżeli otrzymasz dany instrument w swoje ręce zagrasz daną melodie jak nikt inny na świecie. Tylko ty znasz swoje nuty i nawet, jeżeli twój instrument ma podobne brzmienie do instrumentu osoby obok ciebie to i tak ty masz do zagrania jedyną i niepowtarzalną melodię! Czasem może wydaje ci się, że bardzo chcesz robić to co Twój idol, ale myślisz, że skoro on to już robi to ty pewnie już jesteś niepotrzebny i odchodzisz a to wielki błąd. Ty zrobisz coś, czego ta osoba nie jest w stanie wykonać i dopiero wtedy to będzie to, na co wszyscy czekają.

Każdy człowiek stworzony jest z misją, powołaniem jedynym na świecie, jest to pewien motyw, który co jakiś czas pojawia się w twoim życiu. Wyraża się to w pragnieniach twojego serca. To twoje powołanie, właśnie ta twoja melodia. Jeżeli nie szukasz i nie realizujesz swojego powołania to Bóg, który po twojej śmierci zapyta Cię: „I co, potrafisz zagrać swoją melodię?”, wyślę cię do szkoły w czyśćcu, byś się jej tam nauczył. To wszystko jest po to, by w Niebie żyć tak jak obiecał Bóg tym wszystkim, którzy prawdziwie Go kochają. Tu na ziemi dojrzewamy do tego by w niebie być tym kim mamy być- w pełni dojrzałymi, wykształconymi i gotowymi do życia przy Bogu w szczęśliwości, jakiej nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.

Jak to ujął ojciec Fabian Błaszkiewicz SJ:

„My tu na ziemi jesteśmy jak w kokonie. Tu na ziemi formujemy swoje ciała jak te motyle, larwy w tym kokonie, które w pewnym momencie się wyrywają – i to jest moment śmierci. Wychodzi motyl z tego kokonu i dopiero wtedy jest tym, kim ma być. Teraz zobacz, w jakim środowisku on rozwinął to, co mu było potrzebne. Filozofom się nie śniło, co Bóg przygotował dla tych, którzy go kochają i których On kocha! Bo zobacz- co tej larwie mogło się śnić, była ona pewna, że ten kokon, to cały jej świat, mimo że już miała skrzydła! Dopiero siła natury ją wzywa żeby umarła jako larwa a narodziła się jako motyl.  My tu na ziemi dopiero ćwiczymy (to nasz kokon), by dopiero po śmierci żyjąc w Niebie rozpostrzeć skrzydła!”

 

Tak na marginesie po wypowiedzeniu tych słów przez ojca w kościele w Łodzi pojawił się motyl. Sam motyl nie jest cudem, ale że pojawił się w tamtym momencie, to już jest zastanawiające. 🙂 Tak jakby sam Bóg potwierdził, że tak właśnie jest!

Historia z motylem jest bardzo podobna do poniższej rozmowy dwóch bliźniaków jeszcze w brzuchu ciężarnej matki:

„Pierwszy zapytał drugiego:


– Wierzysz w życie po porodzie?


– Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to, co będzie potem.


– Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?


– No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią….


– No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A
kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina.


– No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas troszczyć.


– Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie
w ogóle jest?


– No przecież jest wszędzie wokół nas… Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.


– Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem, czyli jej nie ma…


– No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później.”

 

Tyle razy to czytałam, ale za każdym razem mnie to ujmuje. 🙂

Zapraszam Cię do przeczytania drugiej części, w której opowiem o tym, że warto znaleźć swój motyw i jak możesz to zrobić.

Pa 🙂

Sylwia Jasińska